Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Joanaaaaa
Gość
|
Wysłany: Pon 21:01, 03 Sty 2011 Temat postu: animatorzy z riadh palms |
|
Rok temu poznałam Samiego, teraz kontakt się urwał kilka dni temu. Zastanawiam się czy kogoś nie poznał :? Jak myślicie ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
magg11
początkujący
Dołączył: 06 Sty 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 6:02, 06 Sty 2011 Temat postu: |
|
tak nagle urwał wam się kontakt?? ja też poznałam rok temu mojego habibi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Joanaaaaa
Gość
|
Wysłany: Czw 7:18, 06 Sty 2011 Temat postu: |
|
Tak, nagle. W ogóle dzięki za odpowiedź. Nie mam zupełnie z kim porozmawiać. Rodzice o niczym nie wiedzą. Nikt nie wie. I tak musi zostać niestety. Poznaliśmy się, pisaliśmy, byłam u niego 3 razy i nagle koniec. Po prostu NIC !!! :shock: Nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Skończyło się na sms-ie "kocham i czekam na ciebie". Dzwoniłam do jego domu, ale mama mówi, że wyjechał do Sousse i nic nie wie. Jego brat nie odbiera telefonu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
magg11
początkujący
Dołączył: 06 Sty 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:34, 06 Sty 2011 Temat postu: |
|
Rozumiem Cie doskonale, moi rodzice tez nic o tym nie wiedza, boje sie im powiedziec bo wiem ze tego nie zaakceptuja...Ciezko jest.
A wracajac do tematu - znasz może jego jakiś kolegów, może oni byCi powiedzieli co jest grane, bo jak wiadomo rodzina trzyma się razem i choćby niewiadomo co nie wydadzą go. Nie chcę Cie nakrecac ze mogl sobie inna znalezc, moze po prostu musial odpoczac, gdzies wyjechac. Oni czasem tak maja. I faktycznie mama może nie wiedzieć gdzie jej syn zniknął.. z moim też było tak, że znikał na kilka dni ale pożniej wracał.. Moze z Twoim bedzie to samo. Glowa do gory!
A skad pochodzi Twoj Habibi??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Habibi
Gość
|
Wysłany: Pon 22:26, 31 Sty 2011 Temat postu: tak to już jest z arabskimi kochasiami... |
|
Może zmienił front jak to mają w zwyczaju gdy powąchają kasę:
TUNEZJA – RAJ DLA PASYWÓW
Renzdez vous? - pyta nieśmiało Ahmed - wysoki chudy, na oko dziewiętnastoletni chłopak o karnacji kawy z mlekiem na bulwarze w Sousse (tunezja). Wypróbowałem go już wcześniej na plaży, więc odpowiadamy oui –. Com bien? (ile) – pytamy po francusku o cenę płatnej miłości. Ten dinar, ten dinar – powtarza chłopak. 10 dinarów to tylko 20 zł (dziesięć razy mniej niż w Polsce), więc akceptujemy ofertę smagłolicego przystojniaka. Ale dokąd pójdziemy? Może na plażę jak ostatnio? Jest przecież ciemno! – podpowiadam? Nie, Ahmed kręci przecząco głową. Boi się. Powtarza - szorta (policja), security (ochroniarze). Proponuje hotel. Macie paszporty?- Trzeba się zameldować. Podążamy za nim. Skręca w ciasną, boczną uliczkę. Wchodzimy do małego hoteliku Corniche w centrum Susy. Tu nie zadaje się zbędnych pytań. A gości nie oburza sfatygowane umeblowanie z lat 70tych i podejrzane typy na korytarzu. Recepcjonista oczywiście zdaje sobie sprawę z faktu, że my – dwaj Europejczycy, w tym jeden przegięty na maksa - nie będziemy z naszym arabskim chłopakiem zabawiać się grą w chowanego, że wolimy zabawy dla dużych chłopców. Jednak jedyne, co go interesuje to 10 dinarów od osoby. I paszporty na wypadek gdyby wpadła tu z kontrolą szorta. 3 banknoty i 2 paszporty z orłem oraz dowód osobisty z półksiężycem lądują na blacie recepcji. Niechlujny recepcjonista niczym w amerykańskim filmie rzuca nam klucz od pokoju. Idziemy na pierwsze piętro. Wygląda jakąś rozczochrana kobieta w nocnej koszuli. Gdzieś płacze dziecko. Ktoś krzyczy po arabsku. Odrapane drzwi pomalowane na biało olejną farbą. W środku 3 łóżka, odrapana, ale czysta toaleta, w niej prysznic z ciepłą wodą. Ahmed zdejmuje buty i szybko wynosi je na balkon. Od razu myje tez nogi. Nic dziwnego – na zewnątrz jest mimo październikowego wieczoru ponad 26 stopni. My z kolei niczym chirurg do zabiegu przygotowujemy się do cielesnych uciech z chłopakiem: smarowanie żelem, poppers jako znieczulenie, gumy jak gumowe rękawice. Nie ma w tym czułości i namiętności. Czysto fizyczne ćwiczenie. Tym niemniej chłopak bardzo się stara. Zależy mu na stałych, wiernych klientach, którzy nie jednorazowo, lecz wielokrotnie opłacą jego następny posiłek...
Jak doszło do tego, że ja i ariman znaleźliśmy się z arabskim chłopakiem oferującym swoje ciało w ciemnym korytarzu podejrzanego hoteliku na godziny w tunezyjskiej Susie? – Podczas jednego z naszych poprzednich zagranicznych wojaży poznaliśmy polskich seksturystów : 40-letniego Piotra i 65-letniego Jerzego z północnej Polski. Obaj przyznali, że często wybierają się do północnej Afryki aby tam – w Tunezji oddawać się rozkoszom płatnej miłości. Wzbudziło to nasza ciekawość, tym bardziej, że w jednej z gejowskich saun w Warszawie słyszeliśmy już wcześniej opowieści o bardzo chętnych i bardzo tanich młodych Arabach obsługujących polskich seksturystów. Jak zwykle postanowiliśmy zbadać problem metodą obserwacji uczestniczącej i dołączyliśmy do Jerzego i Piotra podczas ich kolejnego, październikowego wyjazdu do Tunezji jako gejowscy seksturyści z Polski.
Kilka dni przed wylotem pojawiamy się w jednym z warszawskich biur podróży. Podajemy numer oferty. Płacimy kartą i dostajemy potwierdzenie rezerwacji. W dniu wylotu, na 2 godziny przed odlotem na stoisku biura podróży na Okęciu dostajemy przepustkę do raju: voucher na hotel i charterowy bilet lotniczy. Potem odprawa. Lot z Warszawy do Monastiru w Tunezji trwa niecałe 3 godziny. Lecimy nad Słowacją, Austrią, Chorwacją i Włochami, potem nad Morzem Śródziemnym. Na lotnisku w Monastirze czekają już na nas autokary. W niecałą godzinę jesteśmy w hotelu w okolicach dużego miasta Sousse (polska nazwa: Susa). Dostajemy klucze od sejfu i od pokoju oraz kartę pobytu. Możemy już zacząć przygodę.
Warto wszakże podkreślić, że w krajach arabskich – jak i w innych o kulturze patriarchalnej czy w więzieniach - dominuje kult męskości. Chłopcy zgadzają się na tylko wówczas, gdy pełnią oni rolę „męską”: na seks oralny, gdy to oni są strona bierną (dająca obciągać), a na seks analny, gdy to oni są strona czynną (biorącą).
Być może dodatkowo daje im to złudzenie tego, że to oni są strona dominującą, kontrolującą sytuację, podczas gdy w rzeczywistości dominuje oczywiście ten, który płaci.
Seks na plaży
Udajemy się na plażę położona niedaleko od hotelu. Wokół palmy, mimo października temperAtur/'>atura powietrza wynosi ponad 26 stopni, wody – ponad 23. Jest słonecznie. Po plaży kursują sprzedawcy owoców, pamiątek. Zajmujemy leżaki na plaży hotelowej, ale tu nie mają wstępu Arabowie spoza obsługi hotelowej. Po pozostawieniu ręczników na leżakach udajemy się więc nieco dalej. Na dzikiej plaży czekają młodzi Arabowie. Chłopcy mają od 18-26 lat. Są szczupli i zainteresowani kontaktami z bladymi twarzami z Północy. Skoro biały miał na podróż do Afryki to znaczy, że jest bogaty. Sami zaczepiają: Hallo, my friend. Podchodzimy do chłopaków. Piotr jest doświadczonym seksturystą, więc od razu przechodzi do rzeczy: Sheesha, how much? – pyta rzeczowo. Szisza – to fajka wodna pociągana chętnie przez Arabów w kawiarniach, ale w przenośni – także nazwa na obciąganie czyli seks oralny. Okazuje się, że chłopcy dadzą sobie obciągnąć za 2 dinary (czyli 4 zł). Siwowłosemu Jerzemu śmieje się gęba. Od razu kupuje melbę (jak nazywa seks oralny) i z zamówionym chłopakiem udaje się w kierunku gaju palmowego w celu finalizacji transakcji handlowej. Tymczasem wymagający Piotr zainteresowanym czymś więcej niż tylko szisza i kontynuuje negocjacje z drugim Arabem. Dżigi dżigi -how much? - pyta. Chłopak chce za anal 10 dinarów – czyli 20 zł. Piotr zgadza się na tę przystępną cenę (w sezonie czyli w lipcu i sierpniu jest drożej: 20 do 30 dinarów), ale podejrzliwie pyta o wielkość członka. Chłopak zapewnia, że ma 24 cm i pokazuje długość łokcia. Jednak Piotr nie chce kupować kota w worku: Zyp, show me your zyp – mówi mieszanką angielskiego z arabskim (zyp – top po arabsku „członek”). Chłopak ma podejście marketingowe i ramach promocji pozwala wymacać się. Piotr bezceremonialnie maca jego walory przez bokserki niczym kurę na jarmarku. W końcu ocenia wielkość członka na very gut. Teraz niebieski, dziesięciodinarowy banknot może już zmienić właściciela, a Piotr idzie w kierunku palmowego gaju. W pewnej odległości za nim, aby nie budzić podejrzeń udaje się wybrany arabski chłopak. Piotr jest doświadczony. Już w hotelu, przed wyjściem na plażę przygotował Andzię czyli odbyt do seksu analnego: odkręcił słuchawkę prysznica i wykonał sobie płukankę odbytnicy ciepła wodą usuwając stamtąd nieczystości. Potem starannie posmarował się wolno schnącym silikonowym żelem poślizgowym nie powodującym uszkodzeń prezerwatywy. Ma przy sobie w ręku prezerwatywę strong o pogrubionych ściankach, prezerwatywę o rozmiarach XXL i poppersa. Zarówno Jerzy, jak i Piotr tego samego popołudnia jeszcze raz korzystają z uroków gaju palmowego. Nic dziwnego: nasz turnus trwa tylko tydzień, trzeba się pospieszyć.
Dwa dni później, na plaży w Sousse arimanowi wpadnie w oko wysoki, na oko 20letni szczupły boy plażowy grabiący plażę i zestawiający leżaki Bez najmniejszych oporów zgodzi się on na wieczorne rendez vous w pasiastej biało-niebieskiej budzie plażowej chroniącej przed wzrokiem postronnych, zwłaszcza ochroniarzy i policji. Ariman ocenia potem w hotelu na wspólnej herbatce niczym na Radzie Pedagogicznej: Amir był bardzo delikatny. Posprzątał budę. Rozłożył materac. Zapalił świeczki, aby stworzyć intymną atmosferę. Podał oryginalnie zapieczętowaną Colę. Zadbał o grę wstępną: lizał sutki, potem był oral. Był delikatny, ale zaangażowany w analu. Cały czas się uśmiechał. Nie spieszył się. Był po prostu wart swojej ceny (20 zł). Mogłem gorąco polecić go wszystkim branżowym turystom.
Problem to, nie z kim
Niestety głównym problemem pozostaje to nie z kim, lecz gdzie: kraje Arabskie to raj dla pasywów: tutaj nawet mało urodziwy emeryt może liczyć na to, ze za drobną opłatą lub zgoła za darmo zostanie przeleciany przez urodziwego chłopaka. Dotyczy to jeszcze bardziej Egiptu niż Tunezji, gdyż w Egipcie (poza Synajem) – ze względów obyczajowych i religijnych - dostęp do dziewczyn i kobiet jest dla chłopaków i młodych mężczyzn jeszcze dużo bardziej utrudniony niż w Tunezji. Bez małżeństwa nie ma tu seksu, a małżeństwa nie ma bez posagu. Do 30tki Egipcjanin musi więc gromadzić dobra materialne i zdać się na masturbację i/lub czynności homoseksualne: Młodzi Egipcjanie żyją niczym w więzieniu: w świecie segregacji płci, gdzie nawet czysty heteryk gotów jest zaspokoić się seksem homoseksualnym, by mieć seks z człowiekiem, a nie z własną ręką, by mieć choćby namiastkę seksu, który lubi. Właśnie stąd wynika fascynacja Arabów chłopakami przegiętymi, podobnymi z ruchów ciała, wyglądu, fryzury i ubioru do kobiet: mają być namiastka nieosiągalnej dla nich kobiety.
Lecz gdzie...
Kłopotem jest natomiast wolna chata. Obsługa nie wpuszcza Arabów do hoteli dla turystów. Rozwiązaniem jest hotelik na godziny lub apartament. To podraża jednak sprawę, gdyż za to należy dodatkowo zapłacić po 10 dinarów od osoby: turysta płaci za siebie i za chłopaka czyli razem 20 dinarów (40 zł) za chatę i 10 dinarów (20 zł) chłopakowi za seks. I tak jest to jednak taniej niż agencja w Ojczyźnie (200 zł za godzinę). Zresztą nie zawsze trzeba płacić za seks: wyposzczeni Arabowie, którym, jak już wspomniano, kontakt z płcią odmienną ograniczają obyczaje i zasady religijne chętnie zaczepiają zwłaszcza młodych i przegiętych turystów proponując im seks. Blond arimanowi tego samego dnia seks proponuje właściciel wypożyczalni motorówek. Wszystko może odbyć się na zapleczu. Może też wynająć nam apartament na schadzki z chłopakami, może dla nas gotować, zapośredniczyć wynajem samochodu z napędem na 4 koła w celu wyjazdu na Saharę. Nieco później, już wieczorem seks proponuje arimanowi sędziwy nocny stróż budowy. Całuje Marcina po rękach. Ariman dziennie zaczepiany jest po kilkadziesiąt razy. Cmokają, gwiżdżą, wołają za nim: Shakira, Bella, Primaddonna, Princessa itp. Proponują pieniądze. Przypominam sobie, że gdy byliśmy kilka lat temu w egipskiej Hurghadzie proponowano mi za arimana nawet 2 wielbłądy (być może żartem, ale jednak).
Bulwar: pijana turystka, heterycy, cioty i chłopcy za kasę
Kolejnego dnia udajemy się na Corniche czyli nadmorski bulwar. Wygląda on jak miniAtur/'>aturowa Copacabana: szeroka plaża, marmurowy murek, szeroka aleja do spacerów wybrukowana starannie i dopiero asfaltowa ulica. Po drugiej stronie rząd wieżowców hotelowych, niższych niż w Brazylii. Ulica i bulwar są oświetlone latarniami, natomiast plaża jest częściowo pogrążona w ciemności. Są miejsca do zaparkowania aut wzdłuż. Po bulwarze przechadzają się spragnione seksu podstarzałe heteryczki, cioty i młodzi arabscy chłopcy za kasę, a także – równie sprzedajni - arabscy prawdziwi mężczyźni, byki koło 30tki: za drobna opłatą mogą zrobić z ciebie szmatę, wykorzystać oralnie przyciągając za uszy do swojego łona czy zmasakrować ci odbyt swoim wielkim członkiem. Oczywiście heterycy tez wykorzystują szansę wynikła z różnicy poziomów gospodarczych UE i Afryki. Siadamy na murku i obserwujemy towarzystwo. Podjeżdża samochód osobowy – ciemne Renault. Wysiada zeń mocno pijana podstarzała turystka. Ledwo trzyma się na nogach. Dwaj młodzi Arabowie prowadza ją za ręce na plażę. Będzie rżnięta - stwierdza beznamiętnie Piotr. Ma rację. Takich heteryckich par typu: pijana kobieta z UE po 40tce i młody Arab widzimy tu bez liku. Dyskotekowa muzyka dobiega do nas z pobliskiej hotelowej dyskoteki. W jej takt tańczą na bulwarze podpici niemieccy geje – starsi już panowie, którzy przyjechali na młodych chłopaków do Tunezji. Wstajemy, idziemy dalej. Chłopcy i mężczyźni siedzą na murku i zaczepiają nas gdy przechodzimy. Zaczepki są najczęściej artykułowane łamanym angielskim: albo ogólne typu: Hello, where come you from, albo bardziej konkretne Sex?, sex?? Mimo iż nie należę do przesadnie wrażliwych, czuję się nieco zażenowany: w tym biednym kraju ci ludzie na bulwarze nie maja nam nic więcej do zaoferowania poza własnym ciałem. I to za bezcen, bo konkurencja jest duża. Podobno bardzo wielu z nich przyjeżdża z prowincji – miejscowości położonych nie na turystycznym wybrzeżu Morza Środziemnego jak tu w Susie, lecz bardziej w głębi kraju. Mówi się, że wielu z nich przyjeżdża wystawać na bulwarze ze znanego miasta Kairouan. Jakiś małolat proponuje nam liście haszyszu (odmawiamy), za chwilę zaczepia mnie chłopiec na oko dziesięcioletni i proponuje sex. Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Oczywiście odmawiam, jest koło północy, po angielsku radzę więc mu spadać, iść spać i daję dinara. Nieco dalej spotykamy dwóch około 30-letnich gejów znanych Piotrowi: Arek jest z Warszawy, a Rafał - ze wschodniej Polski. Lubią młodych chłopaków w wieku około 18 – 20 lat. Arek ma od 2 miesięcy chłopaka, ale zostawił go w Warszawie. – Po co wozić drzewo do lasu? Chcą koniecznie coś zaliczyć, bo jutro kończy się im turnus. Nie chcą płacić za hotel. Wolą rżnięcie na plaży.
Ariman i antarex: seks z heterykami na melinie
Zaczepiają nas dwaj chłopcy koło 20tki. Idziemy z nimi do hotelu na godziny. Tam nas nie przyjmują, bo nie mamy paszportów. Boją się policji. Nasi chłopcy załatwiają więc jakiegoś właściciela meliny, który udostępnia ją naszej czwórce za 40 dinarów na seks. Mamy godzinę i do dyspozycji gołe ściany oraz 2 łóżka. Kolesie są do bani. To heterycy, którzy zmuszają się dla kasy o seksu gejowskiego. Dobrze im nie stoi. Stawiają granice. Boja się dotykania w okolicach pośladków. Pudło. Wychodzimy.
Nieco później zaczepia mnie wysoki chudy chłopak w świecącej bluzeczce. Proponuje szybki sex na plaży. Idziemy na plażę poza bulwar. Trzeba uważać. Są tu ochroniarze hotelowi, gliniarze, obywatele chętnie dzwoniący. na policję (seks homoseksualny nie jest tu legalny). Chłopak jest sztywny, ma gabaryty, stara się, wykonuje z zaangażowaniem swoje obowiązki, co będę czuł przez najbliższe dni turnusu.
Piotr: molestuje sprzedawców pamiątek
Kolejnego dnia udajemy się na bazar we czwórkę: Piotr, Jerzy ja i ariman. Wszyscy zaczepiają arimana. Zwracają uwagę na jego blond włosy. Proponują mu seks na zapleczu. Chcą płacić nawet 20 dinarów. Piotr natomiast po wejściu do każdego sklepu szybko orientuje się w sytuacji zołzia? (żona?) – pyta po arabsku? Gdy słyszy odpowiedź no – chwyta sprzedawcę za krocze, ocenia jego gabaryty, chce się umawiać na wieczór. Sprzedawcy różnie reagują: jeśli są religijni, przeklinają i odrzucają zaloty. Jeśli mniej, zwłaszcza nabuzowani małolaci bez żon – to za regałami z pamiątkami często rozpinają rozporki i godzą się na dotykanie, a nawet na seks oralny. Czy tylko po to, aby sprzedać swój towar? – Tak czy inaczej Piotr jest zachwycony takimi „zakupami”. Ja mimo swej rozwiązłości – mniej. Wolę, aby wszystko dobywało się wolniej, w sposób mnie wymuszony i bez nachalności.
Hans: seksualno-pogodowy emigrant z Niemiec
W drodze z Medyny (Starówki) na Corniche (czytaj: kornisz) (bulwar) spotykamy na ulicy Rumuna z Niemiec i Francuza z Portugalii. Rozmawiam z Rumunem. Przyjechał z kolegą – podobnie jak Jerzy i Piotr - już po raz czwarty w tym roku do Tunezji. Czekali 2 dni na to, aż zwolni się apartament. Teraz mają dokąd sprowadzać chłopaków. W ciągu 2 dni sprowadzili już dziesięciu. Idziemy na kawę do kawiarni. Zamawiamy cafe au lait. W kawiarni siedzi już starszy emeryt z Niemiec. Hans mieszka w Susie już od 4 lat. Wynajął apartament za 500 dinarów (tysiąc zł) miesięcznie. Żyje z niemieckiej emerytury. Pogoda ładna, chłopcy też. I dużo tańsi (10 dinarów czyli 5 euro) niż w RFN (40-120 euro). Takich seksualno-pogodowych emigrantów jak Hans jest tutaj sporo. Wieczorami zaludniają kawiarnię Sirene położoną na początku nadmorskiego bulwaru Corniche. Znają się jak łyse konie. Polecają sobie najlepszych mignionów (czytaj minionów) (małolatów).
Jerzy: żądza mleka: Niedługo umrze , więc chce sobie użyć
Kolejnego dnia na plaży – zmiana warty. Są nowi chłopcy. Chcą zarobić. Udajemy się do nich na dziką plażę. Jerzy decyduje się zapłacić 5 dinarów za melbę. Czemu tak drogo? Za melbę na plaży należą się przecież 2 dinary! – Chłopak nie chce zejść z ceny, a mnie ogarnęła już żądza mleka - tłumaczy. Idzie w chłopakiem do gaju palmowego. Po powrocie do nas opisywał co było dalej: Nogi się pode mną ugięły, ręce rozłożyły, oczy zamknęły, gęba otworzyła. - Łyknął wszystko i oblizał. Nie boi się. Dobiega siedemdziesiątki, więc i tak niedługo umrze. Przedtem chce sobie użyć, zwłaszcza połykając spermę, której smak uwielbia. Jest niewolnikiem żądzy mleka.
Na dole czeka na mnie policja!
Kolejny wieczór spędzamy na ogromnym tarasie naszego pokoju hotelowego. Jemy słodkie żółte winogrona, chałwę, pijemy aromatyczną herbatę. Jesteśmy z arimanem parą, więc nie musimy koniecznie płacić komuś obcemu. Możemy zabawić się we własnym zakresie na wielkim małżeńskim łożu w naszym pokoju hotelowym. Tymczasem Jerzy i Piotr jadą taksówką na melbę i dżigi dżigi do centrum. Po 1 w nocy wraca Piotr. Jest sam. Zdenerwowany chaotycznie opowiada co zaszło. Wybrali sobie 2 kolesi na seks. Żal im było płacić dodatkowych 20 dinarów (40 zł za hotel na godziny). Wzięli więc kolesi w ustronne miejsce. Tym ustronnym miejscem okazał się jakiś plac budowy. Szli ostrożnie: najpierw oni, potem ci dwaj Arabowie. Ale czy to stróż budowy czy mieszkańcy zauważyli obcych odginających ogrodzenie z blachy i przedostających się na teren budowy. Podejrzewali kradzież materiałów budowlanych. Zanim do czegokolwiek doszło zadzwonili po szortę. Policja przyjechała natychmiast. Piotr uciekł. Jerzego ujęli mieszkańcy i przekazali policji. Wpadł tez jeden z chłopaków. Drugi przeczekał. Jerzy siedzi zapewne teraz na policji i jest przesłuchiwany. Co robić? Postanawiam, że jeśli Jerzy do rana nie wróci, to zawiadomimy o jego zatrzymaniu polską ambasadę w Tunisie i rezydentkę biura podróży w Susie. Siedzimy jak na szpilkach czekając na powrót Jerzego. Wreszcie około drugiej w nocy rozlega się pukanie. Jest Jerzy. Czerwony na twarzy patrzy szklanym wzrokiem na Piotra, z którym dzieli pokój i mówi cicho: Daj mi klucz od pokoju, musze wziąć paszport. Na dole czeka na mnie policja. Schodzimy na dół. W hallu obok recepcji czeka umundurowany policjant. Bierze paszport Jerzego. Wypełnia protokół. Wreszcie ma iść. Jedziesz razem z nim na komendę? pyta zdenerwowany Piotr. – Nie. Wystarczy podpisać protokół. Uff, kamień z serca. Okazuje się, że to nie Iran, gdzie można dostać w czapę – mimo, że homoseksualizm w Tunezji jest zabroniony, to policja w Tunezji (podobnie jak w Egipcie) – stara się w takich przypadkach traktować turystów pobłażliwie, tym bardziej, że wybrankiem Jerzego okazał się bynajmniej nie chłopaczek w wieku 15 lat, lecz byk koło 30tki.
Lepszy seks z gejami seksklubie
Kolejne dni mijają nam pod znakiem słońca pogody i kąpieli w basenie i w morzu. Oraz – oczywiście melb i analu. Jerzy i Piotr są zadowoleni. Ja i ariman stwierdzamy jednak, że to nie całkiem to. Zero uczuć, czysto mechaniczne, fizyczne czynności nie dają pełnej satysfakcji. Bez namiętności nie ma satysfakcji, jest tylko namiastka. Dużo bardziej odpowiada nam seks małżeński oraz seks w seksklubie, zwłaszcza w klubie Wild w Warszawie. Z gejami, którzy robią to dla przyjemności, a nie dla pieniędzy. Ale – jak widać po Piotrku i Jerzym – niektórym to nie przeszkadza.
|
|
Powrót do góry |
|
|
bambina
Gość
|
Wysłany: Śro 2:26, 02 Lut 2011 Temat postu: |
|
Dobre :lol:
wiedziałam, że turystki płacą spotkałam się nawet że 70 dinarów za noc ale geje ? w sumie czemu nie, chyba dla nich bez znaczenia kto płaci
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tuna
początkujący
Dołączył: 23 Sie 2012
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:51, 23 Sie 2012 Temat postu: |
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
transdimensional
początkujący
Dołączył: 16 Lip 2015
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:39, 19 Lip 2015 Temat postu: |
|
Ciekawa relacja, zastanawiam się czy nie mieliście problemu z przewiezieniem poppersów itd chodzi mi o kontrolę na lotnisku, chyba w Tunezji takie rzeczy jak [link widoczny dla zalogowanych] są nielegalne? czy może kupiliście na miejscu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|